„Małe Antyle Morza Karaibskiego – to egzotyczne miejsce staje się w ostatnich latach coraz bardziej popularne wśród polskich żeglarzy i turystów. To zakątek pełen niespodzianek i skrajności. Można tu zobaczyć niebiańskie plaże i tropikalną dżunglę, bogactwo prywatnych wysp i wioskową biedę, nurkować z żółwiami, ścigać się z delfinami i śledzić stada latających ryb. W ciągu dnia gasić pragnienie mango, a wieczorami, pod rozgwieżdżonym niebem, delektować się świeżymi homarami. Bogactwo różnorodności i raj nie tylko dla żeglarzy.”

„Żeglowanie po Karaibach”
Autor: Tomasz Bednarczyk
Wydawnictwo: Almapress

 

Od 2008 roku regularnie żegluję po Karaibach, choć najczęściej bywam w regionie od Martyniki po Grenadyny. Na dobry początek Twojej karaibskiej przygody (uczestnicy nie nazywają tego rejsem) przeczytaj, jak się do tego zabrać.

Przygoda żeglarska
„Jeśliś dobrym żeglarzem – radę sobie dasz” – choć to przygoda dla wszystkich.

Po jedynie krótkie odcinki żeglugi, niemal tylko „zaczesane” plaże, resorty, palmy i turkusy, odsyłam na „nudne” BVI (ang. British Virgin Islands) – Brytyjskie Wyspy Dziewicze. Na trasie z Martyniki na południe, w kierunku Grenadyn, na początku czekają na Was dwa kilkugodzinne przeloty – po atlantyckiej, długiej fali – z Martyniki na St. Lucię, a potem na St. Vincent. Za St. Vincent czeka Was pobliska Bequia, Mustique… czyli już tylko krótkie i króciutkie „międzyzatoczkowe hopki”. Blisko za dużymi wyspami Martynika, St. Lucia i St. Vincent zafalowania już nie ma, ale o ile w żegludze w dół będzie to zwykle półwiatr lub ostrzejszy baksztag, to wracając na Martynikę, spodziewajcie się ostrego kursu pod wiatr i fale. Dla komfortu uczestników płynących na katamaranie, zwykle wspomagam się silnikiem (grot + diesel-grot), aby jednym, najkrótszym, ostrym halsem dolecieć jak najszybciej w górę do kolejnej wyspy.

Jak powieje i rozfaluje się, to planujcie swój powrót mądrze, aby nie zaprzepaścić wspaniałych, turkusowych wspomnień tej nieoczekującej wiatru we włosach części Twoich kompanów podróży.

Żeglarsko to jeden z najlepszych obszarów, jakie znam. Zwyczajowe E–NE, niekończące się 15–25w pasaty zapewniają większość godzin pod żaglami. Cieszy to żeglarzy, ale może być dyskomfortem dla „jachtingowców”. Kiedyś większość moich gości wysiadła na wyspie Union, aby wrócić samolotem na Martynikę, bo nie chcieli doświadczać powrotnej żeglugi pod wiatr i akurat trafiły się większe fale.

Suma wrażeń jest jednak wspaniała, stąd mówimy o przygodzie, a nie rejsie żeglarskim, wartej przeżycia od początku do końca, a potem – niepowtarzalnych wspomnień i „morskich opowieści”.

Jak z Polski dostać się na Martynikę?
Przez Wyspy Kanaryjskie, a potem jachtem 🙂

Od lat najdogodniejszą przesiadkę lotniczą z Polski na Martynikę mamy w Paryżu. „Na bogato” (a ceny rosną) by Air France, tego samego dnia wylatujecie z Polski i po przesiadce w Paryżu, lądujecie na martynickim FDF – Fort de France. Taniej bywa z Air Caribes, czy też Corsair. Rzadziej udaje się upolować coś czasowo dogodnego z Air Antilles lub Condor. W dniu pisania tego tekstu dotarła do mnie informacja, że właśnie ktoś jechał pociągiem do Berlina, potem leciał do Frankfurtu, dalej do Montrealu i w końcu na Martynikę. Szperacze dotrą również do linii lotniczych Frenchbee. Osobiście latałem również przez Gwadelupę, ale ostatnio, w poszukiwaniu tańszych lotów, turyści są bardziej skłonni zaplanować jeden nocleg lub więcej na Martynice lub w Paryżu. I zwiedzamy, nie śpimy.

Jeżeli wybrałeś opcję przelotu z Warszawy na lotnisko ORLY i masz w planie przemieszczenie się do lotniska CDG, to wybór pociągu RER, a potem linii metra nr 14, będzie cenowo dobrze zoptymalizowanym wyborem. W styczniu 2025 cała podróż kosztowała mnie 13 EUR i, z przesiadką na ruchliwej stacji Châtelet, trwała około 1h 15 min. Jeżeli macie zaplanowany nocleg w hotelu Ibis Styles przy lotnisku CDG i korzystacie z opcji kolejowej, to nie wysiadajcie z metra nr 14 na przedostatnim przystanku Thiais. Stąd, poza taxi, jedyną opcją jest przejście piechotą około 20 dobrych minut opuszczonymi chodnikami, niekoniecznie po przejściach dla pieszych. Lepiej jest dojechać metrem nr 14 do końcowej stacji na CDG i skorzystać z hotelowego Shuttle Bus w cenie pokoju hotelowego. Przejazd małą taksówką z lotniska ORLY do Ibis Styles to koszt rzędu 50 EUR. Przemieszczając się busem Ubera pomiędzy lotniskami CDG i ORLY, zapłaciliśmy w drodze powrotnej już 70 EUR.

Wprawdzie Martynika to główny ośrodek czarterowy w tym obszarze Karaibów, ale istnieją również alternatywy w tym zakresie. Jacht możesz wyczarterować również z wyspy St. Vincent lub z Grenady, a wtedy droga do perełek Grenadyn robi się krótsza i mniej wyboista.

Jak zatem przykładowo dolecieć na wyspę St. Vincent?
Poniżej kilka propozycji bezpośrednich lotów do St. Vincent (SVD) z marca 2025:

Z Europy

A np. z Ameryki Północnej

  • Air Canada: Toronto (YYZ) >> St-Vincent (SVD) – kilka razy w tygodniu
  • Jet Blue: New York (JFK) >> St. Vincent (SVD) – dwa razy w tygodniu (ekonomicznie)
  • American Airline: Miami (MIA) >> St. Vincent (SVD) – regularnie

Sąsiedni Barbados Barbados (BGI) również obsługuje zarówno międzynarodowe, jak i lokalne połączenia. Z Barbados (BGI) na St. Vincent (SVD) można dostać się liniami

A na Barbadosie to można fajne znajomości zawrzeć

Formalności przedwyjazdowe i te na miejscu
Sytuacja odpraw „Customs & Immigration” idzie ku powolnej digitalizacji, aczkolwiek zaangażowanie ludzi w efektywną pracę na St. Lucia i Grenadynach nie zmieniło się w swym powolnym szanowaniu tej pracy – „live slow”. W takim Wallialbou Bay jeszcze w styczniu 2025 nie mieli SailClear i „jedziesz ręcznie” długopisem przez fioletowe kalki.

Co z formalności przed wylotem możecie zrobić, aby potem na miejscu na Karaibach było łatwiej, czyli w natłoku innych spraw związanych z początkiem Waszego czarteru (przejęcie jachtu i jego zaprowiantowanie), nie będziecie już musieli tematowi Customs & Immigration tak wiele poświęcać czasu?
Skorzystajcie z daru digitalizacji, czyli wcześniejszego przygotowania do internetowych odpraw Customs & Immigration.

W recepcji mariny Le Marin nie musimy już w dniu wypłynięcia klepać na ciężkiej do ogarnięcia klawiaturze listy załogi, danych jachtu itd. Robi się to obecnie przez:
https://clearance.marina-martinique.fr/start

Na końcu powyższej przeprawy pobieracie potwierdzenie w pliku i wysyłacie je na adres internetowy mariny Le Marin: contact@marina-martinique.fr, gdzie pomocna Pani jest gotowa Wam pomóc, jak coś pójdzie nie tak i pobierze od Was niezmienne 5 EUR w gotówce lub nawet ściągnie je z karty płatniczej, wydając podstemplowane potwierdzenie odprawy. Analogiczną jesteście zobowiązani zrobić po powrocie do Le Marin. Zdarza się, że i armator pilnuje Was w tym zakresie.


Proces internetowy można zrobić również w marinie w recepcji, ale o ile bardziej komfortowo robi się to wbitym w fotelu w domu przy kawce lub herbatce, kiedy akurat masz na to więcej czasu, zanim wylecisz na Martynikę.

W zakresie St. Lucia i Grenadyn niezmiennie obowiązuje wspomniany już SailClear.
Tu, po „długim okresie wygrzewania technologii”, od początku 2025 wprowadzono roczny abonament 25 USD, za który trzeba zapłacić przy najbliższej „notification arrival”. Nie bądźcie również zdziwieni – jak ja – gdy nagle po zapłaceniu zniknie Wasza lista załogi i dane jachtu. Mawiają, że to cookies. Wszystko wróciło do normy, gdy uruchomiłem SailClear na innej przeglądarce lub w trybie incognito.

O dane jachtu (kopia dowodu rejestracyjnego) poproście agenta lub armatora, a listę załogi sami wpiszcie. Będąc już na Karaibach, tylko składa się te „klocki” (nie raz) w jedno zawiadomienie typu „Notification arrival” lub „Notification departure” przed przybyciem lub wypłynięciem ze wskazanego w zawiadomieniu kraju.

To bardzo ułatwia życie przy odprawach „Customs & Immigration” (w tej właśnie kolejności się je robi). Kiedyś długopisem na kolanie się skrobało w nieklimatyzowanych „ofisach”. Im więcej przed wylotem wypełnicie, tym mniej musicie potem troskać się tym, szczególnie w dniu wypłynięcia, kiedy zależy Wam na czasie.

Jeżeli czegoś nie wiecie wcześniej (np. ilu konny i jakiej marki jest silnik zaburtowy), to zmyślcie coś na szybko do późniejszej ewentualnej korekty i zapiszcie wszystko. Dane typu „sex, gender, occupation” to zwykle zmyślam dla pozostałych uczestników rejsu, bo o takie dane to niekomfortowo pytać. Zaznaczajcie, że to goście nie „crew”, aby nie pachniało jachtem komercyjnym.

O odprawach celno-paszportowych na Karaibach przeczytacie więcej w moim osobnym blogu:
„Customs & Immigration” na Karaibach – Martynika, Grenadyny, Grenada – procedury i opłaty”

Zaprowiantowanie
Jak najwięcej, w tym warzyw, owoców, wody – z naciskiem – sugeruję kupić na Martynice. Na St. Lucia i na Grenadynach będzie już tylko drożej i mniejszy wybór. Negatywnie zdziwicie się wielce, jak poczujecie po kieszeniach ceny warzyw i owoców od skromnych handlarzy na „łupinkach”, ulicach i targowiskach. A jak potem rozejrzycie się dookoła, to własnych upraw (no, może poza „gandzią” na St. Vincent) jak na lekarstwo. Pod tym względem można być zwiedzionym. Nie sztuką jest chodzić na jedzenie tylko do resortów na rejsie żeglarskim, bo  i chyba nie o to chodzi podczas tej formy wakacji. Zadbajcie o swoje menu na pokładzie. Wędkujcie lub kupujcie ryby i lobstery, a Wasze pokładowe menu może być naprawdę udane.

Jak dłużej przechować te warzywa i owoce w klimacie karaibskim

Szukajcie targów warzywno-owocowych

Zatem większość produktów kupicie w pobliżu mariny Le Marin (na piechotę) w Auchan, ewentualnie dalej (zapytajcie o opcję transportu w cenie) w Carrefour.

Opcje z dostawą na jacht dla wygodnych:
Paradise Foods – nie tylko na Martynice
Appro-Zagaya
Captain 123 Click – tylko na keję

I naprawdę nie narzekajcie na ceny na Martynice, bo potem na południu okaże się to bluźnierstwem. Rzekłem.

Z Carrefour to i nawet przywiozą w cenie

I jedzcie najwięcej tego, co przyroda i skipper poda

Dla odmiany u lokalnych jest lokalesko

Internet
Niewielu dzisiaj potrafi bez niego żeglować. Chwała im za to, bo niewielu ma ten komfort oderwania się od cyber-codzienności. O ile ten Internet w ogóle potrzebujecie. Ja np. wcale nie potrzebuję nic a nic. 😊.

Na Martynice macie Internet z UE w swoich pakietach roamingowych. Zwyczajowo fizyczną kartę sim na pozostały nasz obszar żeglugi kupowałem w ”salonie” Digicell w Soufriere na St Lucia choć nie jest oznakowany na mapie Google.
W styczniu 2025 w pakiecie 15 GB na jeden miesiąc trzeba było tu zapłacić 75 EC (z karty zeszło 27 EUR). Technologia podsuwa nam dzisiaj również kolejne możliwości, a m.in:
– globalne fizyczne sim i e-sim (dla telefonów które maja tę możliwość)
lokalne e-sim (póki co drożej niż fizyczne)
– wynajem Starlink mini – za 100 GB kosztuje Was to na dzisiaj do 1 000 PLN, co przy 10 osobach na pokładzie brzmi bardzo rozsądnie, choć na lądzie nie będziecie już tego Starlinka nosić ze sobą. Wymaga to również wzajemnej dyscypliny, czy przypadkiem ktoś nie rozpędził się korzystając z nieswojej części pakietu danych.

„Jechania na „polskim roamingu” na St. Lucia i na Grenadynach nie polecam.


Ile taki cały wyjazd razem kosztuje?
Stosować tu będę zaokrąglenia w górę, aby raczej przeszacować, niż nie doszacować. Jakże miło potem być mile zaskoczonym mniejszymi wakacyjnymi wydatkami.

Przelicznik w styczniu 2025:
1 EUR – 2,3 EC
1 USD – 2,6 EC

Tak, tak, „od wieków” na Karaibach EUR jest mnie popularne i mniej za nie płacą niż za USD. Zatem poza EC, na miejscu lepiej jest płacić w USD. Poza Martyniką, kartą płatniczą mało powojujesz, bo jeżeli nawet jest terminal, to zwykle „zepsuty” lub „bez zasięgu”.

Jeżeli policzycie przykładowo: 14 dni x 10 osób (uczestnicy i skipper) x 20 EUR/dzień = 2 800 EUR to macie założenie na główne zakupy jachtowe łącznie z alkoholem w rozsądnym umiarze. Weźmy 3000 EUR dla urealnienia i „wypasu”.

Do tego doliczamy jeszcze po drodze szacunkowo:
– opłaty za Customs & Immigration – łącznie do 700 EC
– płatne boje – średnio 60 EC, choć przy Mustique 220 EC. Powiedzmy razem 700 EC
– Park Narodowy Tobago Cays – doba: 60 EC za jacht, 15 EC za osobę – powiedzmy 210 EC
– tipy dla „boy-boy’ów” – zwyczajowo 30 EC za usługę – powiedzmy łącznie 300 EC
W tym wszystkim ukryją się jakoś koszty jedzenia skippera poza jachtem, bo zakładam bezpiecznie (tu finansowo) tu, że taki z Wami jest.

Powiedzmy razem do kasy jachtowej około: 3 000 EUR (zaprowiantowanie) + 1 000 EUR (inne – zaokrąglenie do równego w górę) = 4 000 EUR
Na osobę (8-9 uczestników) do kasy jachtowej – około 500 EUR

Indywidulanie:
– katamaran do 45ft + płatny skipper i jego koszty  – około 16 000 EUR
Na osobę (przy 8-9 uczestnikach) – 2 000 EUR
– przelot „na bogato” z Air France (w tym transfery wszelakie) – powiedzmy 1 500 EUR
–  ryby (lepiej jak sami złowicie i wrzucicie na grill jachtowy) – od 100 EC za dwie ryby dla całej załogi na Mustique do 150 EC za „lobster set” na Tobago Cays – policzmy bezpiecznie 4 x 150 EC=600 EC
–  jakieś knajpy i bary, w tym te plażowe – 60-150 EC za osobę – załóżmy ponownie 4 x 150 EC = 600 EC
– pamiątki i atrakcje wycieczkowe – powiedzmy 300 EC
– wycieczka Martynika (nie liczę zatem transferów lotnisko-marina-lotnisko) – 100 EUR
Szacunkowe wydatki razem na osobę: 4 250 EUR

WYJAZD TOTAL: 4 750 EUR na osobę

Krótko mówiąc, aby nie było tylko skromnie, ale i godnie, to na Twój 2-tygodniowy, karaibski, wakacyjny budżet na katamaranie z komercyjnym, z „nie lichym” skipperem, przeznacz do 20 000 PLN. Realne widełki jakie zwykle podaję to: 15 000 – 20 000 PLN, choć te 15 000 PLN traktujcie jako „z puszkami w plecaku i stopem”.

Klika praktycznych podpowiedzi
Turyści cenią „prawdziwe” Karaiby za ich „vibe”, a tworzą go przede wszystkim tamtejsi mieszkańcy – im skromniej żyjący, tym bardziej szczerzy i „prawdziwsi”.  Dopiero uzupełnieniem tego vibe’u jest przyroda. Pisząc „prawdziwe” wykluczam reasort’y i hotele, bo te podobne są w różnych częściach Świata.

Aby być w zgodzie w tym vibe’em i jednocześnie nie zepsuć sobie wakacji:

1. Oferującym Ci swoją pomoc przy cumowaniu, sprzedaż produktów (jak koraliki, warzywa owoce), usług (jak wycieczki, taxi), okaż zainteresowanie. Nie traktuj ich wyniośle na zasadzie „go away”. Jeżeli nie chcesz czegoś kupić, to grzecznie odmów „We are good, thank you”. To dobra, uznana formułka.

2. Nie pozostawiajcie wątpliwości, gdy nie chcecie skorzystać z czyjejś usługi. „Maybe later” może skończyć się tym, że oferent będzie chodzić za Wami cały dzień, a wieczorem poprosi o zapłatę bo był na „stand by” dla Was przez ten „Maybe later”.

3. Staraj się nie zostawiać jachtowego dinghy na noc na wodzie, szczególnie w biedniejszych miejscach jak zatoki na St. Vincent, a jeżeli już „masz lenia”, to przynajmniej przypnij go dodatkowo stalową linką np. do jachtowej knagi. Stalowe linki i kłódki przy dinghy to standard karaibski, z którego z przezorności po prostu korzystajcie.

4. Na koniec czarteru nie musisz być dzień wcześniej wieczorem w bazie armatora. Tu nie obowiązują śródziemnomorskie zasady. Ostatnią noc spędź przy plażach i miasteczku St. Anne (na koniec jakiś ładny francuski klimacik miasteczkowy) na prawo od toru podejściowego do Le Marin, a na godz. 07:00 rano zacumuj może nawet jako pierwszy przy stacji paliw przy Le Marin i czekaj tak zacumowany na otwarcie, zamiast krążyć na wodzie w kolejce, która będzie się formować bliżej otwarcia czyli godz. 08:00. A o godz. 09:00-10:00 robisz check-out z jachtu.

5. Daj odpocząć „wakacjuszom” od nadmiernego wiatru i fali. O ile tylko możesz, przemieszczaj się po zawietrznej stronie, szczególnie tych większych wysp jak St. Lucia i St. Vincent

6. W temacie pakowania torby podróżnej. Jako bałtycki skipper kiedyś miałem tu ze sobą pełnomorski sztormiak w dwóch częściach i kalosze. Wyleczyłem się z tego na korzyść lekkiej kurtki przeciwdeszczowej. W końcu nie robimy tu dalekich pasaży, a jak pada to głównie po to, aby tęczę zrobić. No i nie bierzcie zestawu skarpetek i majtek na wiele dni. Wystarczy Wam zestaw (ew. dodatkowy zestaw na zmianę) na drogę lotniczą do i z Karaibów. Na miejscu chadzam w luźnych szortach kąpielowych i głównie boso lub w klapkach. Ponownie skarpetki to bym założył jedynie do butów podczas wyprawy na „Małego Pitonsa”.

Gotowi na przygodę ?
Szczegółowo o „Szlaku praojców” przeczytacie już wkrótce.

Pro-Skippers Group Sp. z o.o.

ul. Płochocińska 140 A
03-044 Warszawa

+48 22 243 09 00
info@pro-skippers.com

www.pro-skippers.com