Który żeglarz nie marzy o przepłynięciu Atlantyku, napiciu się rumu na Karaibach i dumnym noszeniu czerwonych spodni … ?
Jeżeli chcecie poznać żeglarską historię Andrzeja i zobaczyć jak wiodła jego droga do ARC przeczytajcie co opowiedział mi podczas naszej rozmowy.

Jak mnie zapytasz jak było na ARC 2020, odpowiem: to trzeba przeżyć! Niesamowita przygoda żeglarska i jakże inna niż wszystkie, ale od początku…

Andrzej, wiem, że Twoja przygoda z żeglowaniem trwa od zawsze. Kto zaszczepił w Tobie miłość do żagli, wiatru, wody?
Przygodę z żeglarstwem zacząłem od małego i jak tylko odrosłem od ziemi złapałem bakcyla do żeglowania. Zasiał mi ją mój Tata, który kupił drewnianego Maka 707 i pokazał jak się pływa, a jak jeszcze zrobiliśmy ognicho i odpaliliśmy gitarę nucąc przy tym szanty…kosmos…wiedziałem, że to dla mnie, to się czuje…
Do dziś mam łódkę na Mazurach, ale z braku czasu coraz rzadziej na nią zaglądam.

Czy Twoim następnym krokiem było morze …?
Tak, po Mazurach przyszedł czas na kolejne wyzwania i postanowiłem spróbować swoich sił płynąc na morze. No cóż zakochałem się… Do dziś poznaję jak piękne, ale i nieobliczalne potrafi być morze, dlatego respekt i podwyższoną adrenalinę – jak opuszczam port – mam zawsze. Jednak zawsze chęć pływania i poznawania świata przewyższała wszystkie trudności jakie napotykałem podczas moich rejsów. Było ich trochę i zawsze działo się na nich wiele!
Żądny żeglarskich wyzwań od lat skipperowałem po różnych akwenach i nie wyobrażam sobie wakacji i życia bez żagli.
Także z ciekawości Świata i chęci przeżycia jeszcze więcej, po studiach spełniłem jedno ze swoich marzeń. Wziąłem plecak na plecy i pojechałem dookoła świata… 🙂


Brzmi ciekawie!
Zajęło mi to równy rok, a w międzyczasie oczywiście zapisałem się jako wolontariusz do pomocy przy organizacji żeglarskich mistrzostw świata we Fremantle, Perth w Australii. Mało tego, tak się wkręciłem, że popłynąłem na Committee Boat i obserwowałem start wszystkich załóg jednocześnie, notując, kto zrobił falstart. Mega wspomnienia!
Mam brata, który również żegluje i sporo też żeglowaliśmy wspólnie. W zeszłym roku popłynęliśmy na regaty Nord Cup po Bałtyku na VO 65 Sailing Poland – kolejne inne mega doświadczenie!

Rzeczywiście, żeglarstwo ciągle przewija się w Twoich wspomnieniach i widać w tym wielką pasję! A wracając do ARC. Planowałeś? Marzyłeś? Czy to czysty zbieg okoliczności?
Tak, w końcu przyszedł czas ponownie pójść w ślady Taty i zrobić coś grubszego, spełnić kolejne marzenie i przepłynąć Atlantyk.
Mój Tata przepłynął Atlantyk w 2005 roku właśnie w ARC i zawsze słuchałem jego opowieści z niesamowitą ciekawością i olbrzymią chęcią dokonania tego samego. Nie wiedziałem kiedy, ale wiedziałem, że przyjdzie czas, że to zrobię…


Rozumiem, że po prostu zrealizowałeś swój plan?
Poniekąd, choć nie sądziłem, że nastąpi to już w 2020. To była zabawna historia. Dzwoni telefon…Mój Brat Maciek mówi: Stary nie uwierzysz, ale zapisałem Nas na ARC 2020! Na samą myśl skóra mi się zjeżyła na głowie i pomyślałem, że to niemożliwe, ale ucieszyłem się jednocześnie. Dopiero w kolejnych dniach zaczęło dochodzić do mnie co planuję osiągnąć… Niestety Maciek z powodów osobistych musiał zrezygnować, ale ja postanowiłem popłynąć…

Co czuje się spełniając jedno ze swoich największych żeglarskich marzeń?
Jadąc do Las Palmas czułem uczucie nie do opisania. Nie znałem nikogo z załogi, ale to nic, nigdy nie miałem problemu z nawiązywaniem znajomości. Załogę trafiłem mega, a myśl o starcie w ARC cały czas mnie nakręcała.


Koronawirus od prawie dwóch lat uczy nas żyć w nowej rzeczywistości, Wam też trochę pomieszał szyki! Jak to przyjęliście?
Zgadza się. Niestety nastroje popsuła sytuacja z Covidem i z pozytywnym testem u jednego z Naszych załogantów. Spowodowało to przymusową kwarantannę i brak możliwości startu z całą flotą. Jednak się nie poddaliśmy. Po 10 dniach wypłynęliśmy z chęcią przepłynięcia trasy i wypicia rumu na Karaibach 🙂 Połowy ryb rekompensowały Nam ciężkie chwile z gonieniem stawki przy niekorzystnym wietrze i gonitwą z czasem, żeby zdążyć przed zamknięciem mety na St. Lucia.


Co było najtrudniejsze podczas całych regat ARC?
Nie spodziewałem się, że tęsknota za rodziną będzie mi doskwierać tak bardzo. Mówię Ci, aż bolało! Jednak chwil wspaniałych względem niepowodzeń było o wiele więcej. Ciężko to opisać. To trzeba po prostu przeżyć. Chciałbym ponownie kiedyś przepłynąć Atlantyk…

Andrzej, trzymam mocno kciuki za Twoje marzenia i swoje zresztą też!
Bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę!

 

Ty też możesz popłynąć w ARC. Więcej informacji znajdziesz tutaj>>
Inne blogi z ARC znajdziesz tutaj>>

Pro-Skippers Group Sp. z o.o.

ul. Płochocińska 140 A
03-044 Warszawa

+48 22 243 09 00
info@pro-skippers.com

www.pro-skippers.com