Cumowanie jachtem na brzegu to naprawdę niezapomniane przeżycie!
Kuba jest właśnie jednym z nielicznych miejsc, gdzie możesz pozwolić sobie na taką przygodę. Aktualnie jest to prawdziwy raj dla żeglarzy i coraz częstszy kierunek na żeglarskie wakacje. Jeżeli chcesz poznać relację Pawła, który kilka tygodni temu wrócił z rejsu po Kubie, zapraszamy!


Akwen Morza Karaibskiego na wysokości Kuby nie jest tak dobrze rozwinięty i skomercjalizowany jak w innych miejscach, ale w zamian oferuje dziką przyrodę, piękne zatoki, wolne keje w pojedynczych marinach i brak towarzystwa w zatokach. Niezależnie w kierunku, którego archipelagu zdecydujemy się popłynąć, możemy być pewni, że odwiedzimy miejsca nieskażone cywilizacją, w których ludzie są rzadkimi gośćmi. Zatem jeżeli chcesz się poczuć jak prawdziwy odkrywca, to Kuba jest dla Ciebie idealną destynacją.

Po wieloletniej izolacji wyspa powoli zaczyna otwierać się turystów i rozwijać w kierunku turystyki. Już teraz infrastruktura hotelowa jest na dosyć dobrym poziomie. Jednak zmiany te sprawią, że za jakiś czas stara Kuba zniknie bezpowrotnie. Być może, teraz jest ostatni moment, by poznać “prawdziwą” Kubę?


Jedyną bazą czarterową na wschodnim brzegu wyspy jest marina w Cienfuegos. Zaczynając stąd rejs, można obrać kierunek na południowy wschód i popłynąć w kierunku archipelagu Jardines de la Reina, gdzie czeka na nas wiele pięknych plaż, lazurowa woda, nurkowanie na rafach koralowych, a na gotowych wybrać się na zwiedzanie wyspy wiele dzikich i egzotycznych zwierząt. Płynąc na wschód, obowiązkowo trzeba zahaczyć o Trinidad (Trinidad de Cuba ) miasto słynne z kolonialnej starówki wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO, regionalnego drinku Chanchanchara przygotowywanego na bazie miodu, rumu i soku z cytryny oraz zawieszanych przed domami klatek dla kanarków mających zapewnić szczęście i dostatek.

Można również popłynąć na zachód w kierunku największej wyspy Kuby Isla de Juventud, mijając po drodze niezamieszkiwany przez stałych mieszkańców Archipelag Canarreos, na którego wyspach możemy spotkać tylko rybaków czy innych nielicznych żeglarzy. Lepiej rozwinięta jest tylko wyspa Cayo Largo, na której są hotele i jedyna dostępna marina.

Zapraszamy na relację Pawła Jakomulskiego z jego rejsu:

Dla większości osób żeglowanie na Kubie kojarzy się z odwiedzaniem zatoczek czy miejscowości wybrzeża tej wyspy. Nic bardziej mylącego. Po przestudiowaniu dostępnych materiałów w internecie okazało się, że praktycznie żegluje się po jednym z dwóch archipelagów: Canarreos lub Jardines de la Reina. Czytając niezbyt liczne relacje osób żeglujących w tamtych stronach, szybko doszedłem do wniosku, że tym razem musimy połączyć część morską, żeglarską z intensywnym zwiedzaniem Kuby. Powstał plan, który wyglądał następująco. Przylot w sobotę, w niedzielę zwiedzanie Hawany, a poniedziałek przejazd do mariny w Cienfuegos. Następnie zwiedzanie miasta i przejęcie jachtu. Następnie osiem dni żeglowania, a w kolejnym tygodniu od wtorku do niedzieli zwiedzanie Kuby.

Na szybko dodam, że wydłużyłbym o dwa dni część żeglarską. Dotarcie do archipelagu praktycznie zabiera dwa dni, więc potem pozostaje mało czasu na dotarcie do licznych Cayos. Od wylądowania, poprzez wszystkie dni na lądzie byliśmy zaopiekowani przez biuro podróży HolaCuba (transport, noclegi, wyżywienie, przewodnik) i był to doskonały wybór (przed wyjazdem wskazówki dotyczące przygotowania do wyjazdu).

Za pośrednictwem Pro-skippers zdecydowaliśmy na czarter jachtu w sprawdzonej już przez nas firmie czarterowej Dream Yacht Charteri. Wybór padł na katamaran Bali 4.5 oczywiście z niezbędną w tym regionie odsalarką.


Dzień 1 Cienfuegos – przejęcie jachtu
Przyjechaliśmy do mariny około 15:00. Jacht był już przygotowany do przekazania, które przebiegło bardzo sprawnie. Dodatkowo ciekawe omówienie przez Base Managera regionu, w którym mamy żeglować. Umówiliśmy się na 6:00 następnego dnia na odprawę poranną i mieliśmy wolne. Z tym że właśnie wyłączono prąd w mieście, więc zostaliśmy na jachcie. Okazało się, że poza Hawaną następują regularne wyłączenia prądu i trzeba się do tego przyzwyczaić. 


Dzień 2 Cayo Guano del Este (50Mm)
Następnego dnia po uzyskaniu pieczątki na naszej obiegowej liście załogi wyruszyliśmy na pierwszy nocleg przy Cayo Guano del Este, gdzie stanęliśmy na kotwicy naprzeciwko latarni morskiej przypominającej kształtem rakietę kosmiczną.  Podpłynął do nas jeden z latarników i za butelkę rumu dostaliśmy rybę i kilka lobsterów. Potem wsiedliśmy do dinghy i popłynęliśmy na wyspę. Jeden z latarników, w sumie było ich dwóch, pomógł nam przycumować dinghy. Porozmawialiśmy o jego pracy i życiu na wyspie. Zgodzili się, abyśmy weszli na szczyt latarni (45m), skąd mieliśmy piękny widok na wyspę i jacht. Przeszliśmy się jeszcze na plażę na wschodniej części wyspy. W drodze powrotnej podpłynęliśmy do jedynego jachtu stojącego przy wyspie poza naszym, aby pozdrowić rodaków. Przysłowiowa polska gościnność sprawiła, że zostaliśmy na drinka, co przedłużyło się o wyborną kolację. Jak wracaliśmy, to rozwiało się już do około 20 kn.


Dzień 3 Cayo Largo del Sur (30 Mm)

Rano, przed wypłynięciem, podpłynęliśmy jeszcze do zaprzyjaźnionego już jachtu, podziękować butelką rumu za miły wieczór.  Potem już pełnym wiatrem żeglowaliśmy w kierunku Cayo Largo, po drodze łowiąc jeszcze barrakudy na wieczorną kolację. Po dopłynięciu do mariny załatwiliśmy wymagane formalności, takie jak sprawdzenie paszportów, podstemplowanie listy załogi, a nawet mierzenie temperatury. Od razu weszliśmy w dobrą komitywę z managerem mariny Pierie, który był od samego początku rozwoju turystyki na wyspie. Fajnie było posłuchać jego opowieści o życiu na wyspie.  Zwiedziliśmy tam farmę żółwi i odpłynęliśmy na pobliskie kotwicowisko, gdzie byliśmy samiuteńcy. Jeszcze było dość czasu, aby odwiedzić plażę Sirna – trzecią najpiękniejszą plażę na świecie wg CNN Travel.


Dzień 4 Cayo Rosario (25 Mm) 

Blisko naszego jachtu była wysepka z Iguanami, którą odwiedziliśmy z samego ranka. A potem z wiatrem dalej popłynęliśmy na zachód. Po horyzont kolor wody był lazurowy i trzeba było się przyzwyczaić, że teraz żegluga przebiegać już będzie na głębokościach 2-4 metry. Najpierw podpłynęliśmy do stacji rangersów przy Cayo Cantiles i zrobiliśmy wycieczkę na brzeg. Niestety nie było ryb, tylko homary. Podobno można spotkać małpki. Nam udało się zobaczyć iguany.  Potem stanęliśmy przy Cayo Rosario i część załogi popłynęła na południowy brzeg, w kierunku piaszczystych plaż, aby wrócić po zachodzie słońca. Praktycznie przez większość czasu byliśmy poza zasięgiem sieci telefonicznej. W sumie tylko na Cayou Largo był zasięg i można było skorzystać w marinie z internetu. Dobrze, że mieliśmy kartę/zdrapkę otrzymaną od spotkanego w Hawanie rodaka, bo punkt sprzedaży był nieczynny na wyspie. Najlepszym rozwiązaniem jest jednak lokalna karta SIM na korzystanie z internetu.


Dzień 5 Cayo Campos (31 Mm)

Kolejny piękny dzień na żaglach i hit wyjazdu to Cayo Campos. Stanęliśmy przy stacji rangersów, którzy m.in. opiekowali się dużym stadem małpek. Był tak silny prąd, że nikt z nas nie był w stanie bez płetw nawet utrzymać się w wodzie w tym samym miejscu.  Podpłynęliśmy na dinghy, aby się przywitać z dwójką rangersów i małą iguaną. Umówiliśmy się, że przygotują dla nas kolację po zachodzie słońca. Po skosztowaniu kokosów, które rangersi przy nas strącili z palmy i rozłupali maczetą, skierowaliśmy się na rafę koralową, aby ponurkować. Wieczorem przy kolacji wspomaganej rumem wdaliśmy się w długie dyskusje z naszymi rangersami, którzy obaj byli z wyspy Juventud. Żałowaliśmy, że następnego dnia musimy już wracać, moglibyśmy zostać jeszcze ze dwie noce w tym miejscu.


Dzień 6 Cayo Largo del Sur

Kolejnego dnia czekała nas już długa droga powrotna, która wiodła przez kanał Aguardiente. Według locji i wskazówek z firmy czarterowej miał to być szlak z wystarczającymi głębokościami. Oznaczenie wejścia do kanału odbiegało mocno od opisu w locji. Gdy głębokość pod kilem zaczęła spadać do 0,2m, zrobiło się trochę nieswojo. Trzymając się prędkości nie większej niż 1 kn, posuwaliśmy się w głąb kanału przy wskazaniach sondy 0,0 m pod kilem. Na szczęście potem już wróciły przyzwoite 1m. W Cienfuegos słyszałem, że miesiąc wcześniej był huragan, który wpłynął na przemieszczenie się ławic piasku i kanał stał się problematyczny pokonania.
Pod wieczór stanęliśmy na znanym nam już kotwicowisku i popłynęliśmy do mariny, aby spotkać się z zaprzyjaźnioną na pierwszym noclegu ekipą jachtu z Polski. 

Dzień 7 Cayo Sal
Po porannej odprawie w marinie, którą tym razem zaliczyliśmy, odwiedzając marinę tylko na dinghy, popłynęliśmy ponurkować na rafie koralowej Cayo Hijo de los Ballenatos. Moglibyśmy spędzić w tym miejscu cały dzień. Późnym popołudniem dotarliśmy na miejsce dokładnie naprzeciw jedynego drzewa rosnącego na wyspie. Nie sprawdziły się opisy z locji, że to ciekawe miejsce do nurkowania. Natomiast byliśmy tylko my, aby obserwować z tego miejsca ostatni, mieniący się, pożegnalny zachód słońca.

Dzień 8 Cienfuegos
Sprawny powrót do mariny. Niestety stacja benzynowa nie była czynna i jeszcze następnego dnia musieliśmy się przestawiać, aby zatankować ropę.
Cienfuegos to ciche i spokojne miasto, w którym jest bardzo mało turystów. Na morzu też tłoku nie było. Podczas tych dni, widzieliśmy trzy jachty, z czego jeden z bliska z rodakami, drugi minęliśmy przy Cayo Campos, trzeci pojawiał się gdzieś w oddali. 

Inne przydatne informacje
Bilety lotnicze
Bilet kosztował 4600 zł, lecieliśmy liniami Air France przez Paryż. Wylot z Polski mieliśmy o 6:35, a o 16:05 z lotniska Charles De Gaulle w Paryżu do Hawany, gdzie na miejscu byliśmy o 20:30.
Wylot powrotny o 22:00 i następnego dnia przed północą lądowanie w Warszawie.

Zaprowiantowanie
Koniecznie trzeba skorzystać z oferty, dopłacić 10% i zamówić prowiant z odpowiednim wyprzedzeniem, co też zrobiliśmy. Okazało się, że z naszego zamówienia ¾ zostało zrealizowane. Dobrze, że udało nam się w Hawanie w dniu poprzednim kupić na prezent np. kawę, bo mielibyśmy z tym problem w Cienfuegos. Niestety już później nie udało się kupić w Hawanie kawy, bo wyłączyli prąd i nie została wyprodukowana. Warto przywieźć, co się da z Polski, m.in. mleko w proszku do kawy, słodycze, czekoladę, pieczywo, mąkę. Praktycznie nie mieliśmy na jachcie żadnej wędliny, bo nie było można kupić. Dostępność artykułów spożywczych w sklepach nie jest duża, a wręcz bardzo mała.
Na pewno warto dotrzeć do mariny wcześniej, aby było dość czasu na wyszukanie brakujących artykułów, My byliśmy o 15:00 i biorąc pod uwagę, że sklepy zamykane są o 18:00, to było to trochę za późno.
Warto pamiętać, że przed rejsem trzeba zrobić zakupy na cały pobyt, bo potem praktycznie już nie ma gdzie zrobić uzupełniających zakupów. Na Cayo Largo był sklep, ale głównie widzieliśmy tam alkohole.
Zamówiliśmy również sprzęt do łowienia, co zapewniło nam kilka głównych posiłków (głównie Barrakuda).
Warto również zabrać kilka butelek rumu na wymianę za homary czy ryby od lokalnych rybaków.

Apteczka
Należy zwrócić uwagę na dobre wyposażenie apteczki (brak leków na wyspie).

Ceny/Waluta
Koniecznie trzeba wziąć gotówkę w Euro, lepiej więcej. Na miejscu prawie nie ma miejsc, gdzie się płaci kartą lub przelicznik jest bardzo zły. Warto też wymienić euro na peso, bo inaczej w sklepach, restauracjach, klubach (gdzie ceny są w peso) przeliczą nasze Euro po niskim kursie.
Dla przykładu jak może zmieniać się cena ropy w marinie – my mieliśmy następujące opcje: 1 euro/1 litr, jeśli płacimy kartą; 0,5 Euro/1 litr, jeśli gotówką; 40 peso/1 litr, jeśli w lokalnej walucie.
Zasadniczo na Kubie trzeba kupować w sklepach, w których obowiązującą walutą jest Euro, a i tak wybór jest bardzo niewielki.
Oficjalny kurs wymiany był 1 Euro = 120 Peso. My wymienialiśmy euro po 145, w restauracjach przeliczali różnie (od 120 do 170 peso za euro).

Przykładowe ceny:
Kolacja w National (ceny w pesos)
⦁ danie główne, kurczak 450, ryba 850, antrykot 1200
drink – podwójny rum 400
⦁ deser 250
⦁ serwis na osobę 100

Kolacja w lepszej restauracji
tacos 3 szt. – 950
⦁ danie główne od 1150 do 2000 (najtańsze zawsze kurczaki, potem ryba, na końcu wołowina)
drinki – tutaj były wymyślne i w dużych kieliszkach, ceny drinka miedzy 550-670
⦁ serwis 235/os.

Raczej bar (ale był kapela na żywo)
⦁ danie główne miedzy 1000-1350
drink – ok 300/szt.

Cena drinków w innych miejscach – między 250 a 300, ale są też są droższe, przykłady wyżej

T-shirty na targu w Hawanie – 8-15 EUR w zależności od modelu, materiału.

Transport
Taxi z centrum (Floridita) na drugą stronę i z powrotem – 2000 peso
Taxi z centrum (Floridita) do National Hotel – 1000 peso

Atrakcje
Wejście do Casa de la Musica w Hawanie, Club 1830 w Hawanie – 250 peso
Wejście do Casa de La Musica w Trinidad– 150 peso

Locja
Korzystałem z internetu przygotowując się do rejsu oraz nabyłem „Waterway Guide Cuba” oraz „Cuba A Cruising Guide”. Przy odbiorze jachtu w DYC miałem super rozmowę na temat, gdzie żeglować, na co zwracać uwagę z Base Managerem. Ciekawie były przygotowane mapy na jachcie, ze wskazaniem obszarów, na które trzeba uważać, gdzie można zakotwiczyć. Do nawigacji używałem map Navionics.

Internet/Telefon
Na Kubie działa roaming, ale jest bardzo drogi. Na archipelagu zasięg jest tylko w Cayo Largo i bliskiej odległości. Z internetu można skorzystać w Cayo Largo, ale trzeba mieć kartę/zdrapkę, którą lepiej kupić na stałym lądzie. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest lokalna karta SIM. Trzeba ją zamówić jeszcze w Polsce.

Dodatkowo warto wiedzieć:
Wymiana pieniędzy – Kuba jest bardzo tania, jeżeli nie wymieniasz pieniędzy państwowo. Z wymianą nie ma problemu, w Hawanie czy Cienfuegos, każdy proponuje wyminę. Średnio za 1 euro można dostać 120 – 170 peso. Warto mieś też euro, ponieważ czasami nie da się zapłacić w peso.

Zakupy – warto zamówić przed wylotem. Zazwyczaj większość zakupów jest zrealizowana. W sklepach nic nie ma, jak coś jest to na kartki, łącznie z chlebem. Turyści mogą wszystko kupić w ich „Pewexach” za euro, również rum. Ogólnie dla turystów sytuacja z zakupami jest korzystniejsza niż dla Kubańczyków.


Restauracje
-knajpy państwowe są bardzo tanie (10-20 zł obiad/osoba), ale prywatne nie są dużo droższe (20-60zł). Drinki, w państwowych knajpach np. mohito 100 peso, w prywatnej 100-250 peso. 

Cayo Largo – będąc tu nie trzeba nocować w marinie. Po załatwieniu formalności, uzupełnieniu wody i skorzystaniu z prysznica można nocleg spędzić na bezpłatnym kotwicowisku.

Transport z lotniska – do centrum w Hawanie jest zazwyczaj dość drogi. Cena za 6 osób to 50 euro. Przeskok Hawana – Cienfuegos trzeba negocjować. Za auto z klimatyzacją za 6 osób trzeba zapłacić około 130 euro. Transportu publicznego lepiej nie brać w ogóle pod uwagę, chyba, że ma się czas. Za tuk tuki w Cienfuegos za kurs wychodziło chyba 3-5 zł (może jechać kilka osób).

 

Pro-Skippers Group Sp. z o.o.

ul. Płochocińska 140 A
03-044 Warszawa

+48 22 243 09 00
info@pro-skippers.com

www.pro-skippers.com