Najdogodniejszym miejscem startowym do rozpoczęcia turystycznej żeglugi na Wyspy Liparyjskie są czarterowe mariny Portorosa i Capo d’Orlando. Te opisane zostały w osobnym artykule na naszym blogu. Kolejność opisu miejsc zachowano tu według zasady, od najbliższego do najdalszego od Sycylii.

1. WYSPA VULCANO
Gelso
Dość płytka zatoka przy Spiaggia di Gelso.

To najbliższe bazom czarterowym w Portorosa i Capo di Orlando miejsce na Wyspach Liparyjskich, stąd popularne pierwszego i ostatniego dnia czarteru. Podchodząc w nocy, jak my, dobrym punktem nawigacyjnym jest tu latarnia morska na lewo od zatoki. W sezonie licznie odwiedzane kotwicowisko, oferujące ograniczoną przestrzeń ze względu na szybko opadające dno. Jak nie znajdziesz dla siebie jakiegoś „spotu” do 10 metrów głębokości, to głębiej już możesz „nie chwycić”, zwłaszcza że dno jest tu trawiaste. Stawaliśmy w nocy w – na ile się dało – bezpiecznej odległości ku wyjściu z zatoki od pozostałych jachtów, których odległości od siebie uznałem na ryzykowne, nawet przy prognozowanych słabych, zmiennych wiatrach. Cóż, w ciągu dnia jeszcze „doplatowało” tu jachtów, z wątpliwymi trzymaniami na krótkich łańcuchach. W tle Gelso dwie czarne plaże, a powyżej nad klifem trattorie.
Obok, w zatoce przy Spiaggia del Cannitello podobna sytuacja. W nocy kotwiczył tu jeden większy, ale w ciągu dnia towarzystwo się tu rozmnożyło.

Przy Gelso

Capo Secco, Pietra grossa. Dość głębokie, niezurbanizowane kotwicowisko mocno oblegane przez turystów żeglarskich mniejszych i większych, szczególnie w „check-out’owe” piątki, bo dość blisko stąd do wybrzeża Sycylii. Stoisz dość blisko skał, więc raczej miejsce na spokojną pogodę, nie wymagającą mocnego trzymania kotwicy. Ładnie tu, ale słabo z zasięgiem telefonii.

Oswojenie z bliskością sąsiadów

Marina Porto di Levante 
+39 393 9151901
info@baialevante.it
VHF: 14

Mała marina w zatoce oferująca nie więcej jak 20 miejsc cumowniczych. Trzy główne, najbliższe atrakcje na brzegu to:
– sąsiadująca bezpośrednio z mariną restauracja ze smakowitymi owocami morza ristorante King Fish, gdzie nie tylko dobrze zjesz na miejscu, ale rano możesz również kupić rybę do samodzielnego przyrządzenia,
– cukiernia z boskimi lodami, położona około 150 metrów wzdłuż wybrzeża od King Fish (bliżej przystani promowej),
– siarkowe kąpiele z bąbelkami.


Marina Porto di Levante i King Fish to niemal jedność

I do siareczki siup

Cena jednorazowego postoju z wodą i prądem – 165 EUR Katamaran Lagoon 46, druga połowa czerwca 2023.

W bliskiej odległości od mariny cumują często wycieczkowe speed-boats, ale nie jest to uciążliwe. Zaraz za ich przystanią znajduje się dogodne kotwicowisko przy Spiaggia delle Acque Calde.

Przy samej marinie możesz również wypożyczyć buggy, skutery i temu podobne. Bardziej aktywnym polecam pieszą wycieczkę na górujące nad mariną Vulcano.

Wejście zaczyna się około 15 minut piechotą od mariny. Należy pamiętać, aby wybrać się na tę wycieczkę w godz. 06:30-10:30 oraz 16:00-19:30. Poza tymi godzinami wejście na szlak jest zabronione. Ruch turystyczny sterowany światłami i nadzorowany kamerami. Wejście oceniłbym na średnio-trudne. Ważne, abyście nie zboczyli ze szlaku. Mniej więcej w jego połowie, na granicy roślinności, znajduje się mizerna strzałka na drewnianej desce sugerująca ostry zakręt w lewo. My niestety nieświadomie zbłądziliśmy, idąc bardziej na wprost. Skończyło się to niebezpieczną ciężką wspinaczką „na czterech” po żółtej skale na przemian z wulkanicznym, czarno-szarym piachem. Wprawdzie okazał się to skrót (mapy Google nieco nas nakierowały), ale pełen niepotrzebnego ryzyka i… brudnej odzieży. Nie wyobrażam sobie zejścia tamtędy.

Warto wejść na Vulcano

Tylko nie zbaczajcie ze szlaku

I „kraterujcie” o wyznaczonych godzinach

Na górze rozciąga się wspaniały widok na marinę i okolicę oraz oczywiście na gorące, dymiące siarkowe pola. Okrężna ścieżka wokół krateru dostarcza wspaniałych doznań dla oka. Zeszliśmy wyznaczonym szlakiem, ale po drodze widzieliśmy paru nieszczęśników, którzy podobnie jak my poszli złą drogą. Na całą wycieczkę trzeba zarezerwować około 3 godziny i przewidzieć prysznic i pranie pełnych wulkanicznego kurzu okryć. Dobre buty jak najbardziej na miejscu.

2. WYSPA LIPARI
Kotwicowisko przy Praia Vinci

„Rzut beretem” za róg Marina Porto di Levante. Piękne miejsce na postój z widokiem na „samotne szpice” niczym „tajlandzkie hongi” oraz na krater Vulcano. Na brzegu mikro plaża. W okolicy mała grota. Pewnie nie jedna.

„Szpice i hongi”

Lipari
Pomost Pontile La Buona Fonda

Lipari na wyspie Lipari to największe miasto na wyspach liparyjskich. I nie ma lipy. Zacumowaliśmy (bo nagonili nas) przy Pontile La Buona Fonda, ale patrząc na północ do dyspozycji macie jeszcze 3 inne pomosty o podobnej klasie:
Yacht Harbour Lipari,
Portosalvo 
oraz nieco bardziej odległą od centrum Marina di Porto Pignataro.
Nazywają ją mariną, bo ma więcej pływających pomostów i jest otoczona betonowymi falochronami. Tu za postój katamaranu Lagoon 46 na początku lipca 2024 zaoferowano nam przy rezerwacji 167 EUR, choć nie skorzystaliśmy z niej. Wybraliśmy Pontile La Buona, bo był najbliżej centrum turystycznego, no i przystani promowej, choć cumujące tu małe promy powodowały znośny rozkołys. Cena wyjściowa: 220 EUR, ale gotówką bez rachunku poszło za 200 EUR. Te pomosty to przypomniały mi styl turecki zbitych kładek, choć jednak w nieco lepszym standardzie wykonania. Przy wejściu z ulicy mini ogródki i coś na podobiznę recepcji. Woda, prąd, odbiór segregowanych śmieci, ale toaleta to u siebie na jachcie proszę. Obok Portosalvo stacja paliw, gdzie można dotankować jacht. To podpowiedź dla tych, którzy zamiast stać w kolejce do stacji paliw w Portorosa lub Capo d’Orlando, zatankują tutaj w piątek i umówią się z armatorem na ręczną dolewkę dowiezioną przez Was na wózku w marinie macierzystej armatora.

Cumowanie w Lipari – general view & more detailed view

Lipari by night – zwyczajowo ładniej niż „by day”

3. WYSPA SALINA
Marina Salina na wyspie Salina

Powstała w grudniu 2023, z wysokim falochronem zdobionym od wewnątrz „krużgankami”. Jak wpłynęliśmy bez rezerwacji w pierwszej połowie lipca 2024 o godz. 19:30 (trudno się dodzwonić na podany nam w marinie nr tel. +39 376 2323 256), były jeszcze wolne miejsca i od razu poruszonych zostało 6 osób obsługi, z których ostatecznie dwóch nas obsługiwało. Toalety i prysznice w stanie może nie „top”, ale akceptowalnym. Krany w umywalkach „na pedonale”. Recepcja schludna, ale bez przepychu jak np. w sieci IGY. No i deser – cena za postój katamaranu Lagoon 46 – 430 EUR.
Oto Listino-Salina-2024

The worst value for money. Spotkałem się już z cenami za nocleg za kilkaset EUR, ale było to w Bonifacio, Porto Cervo, Capri, ale tu, „za te psiary”?

Nie dziwi mnie już ta ilość jachtów ściśniętych na wąskim (bo dalej od brzegu głęboko), acz długim kotwicowisku pod skałami przed wejściem do mariny.

Marina Salina i kotwicowisko przed nią

Zauważyłem, że niektóre jachty (starsze, prywatne, włoskie) zacumowały z rzuconymi kotwicami z dziobu zaraz za mariną (miejsca tu na 4 średnie mono), obok stacji paliw (kolejna okazja na nie stanie w kolejkach w marinach czarterowych) o tu.

Nie ma tu prądu ani wody, ale miejsce wydaje się „za pół darmo”. Pierwsza dyskusja wykazała, że dla jachtów czarterowych nie ma tu pozwolenia. Widać jakieś układy, układziki. Może następnym razem trzeba być bardziej asertywnym przy próbie zacumowania tu.

 

Przypuszczalnie darmowy lub półdarmowy „berth corner”

Stacja paliw – zakaz wychodzenia na pływający pomost

Wieczorno-kocie-nocne klimaty

Zarówno przy wybrzeżu, jak i w drugiej linii uliczki restauracyjno-pamiątkowej, bardzo ładnie. Na północnym końcu „zona pedonale”, tam gdzie ostatnie największe siedlisko kotów (dobrze muszą tu być żywione), odnajdziecie niepozorną „Sale, Amore e Vento”.

Wyborne mięska, winko oraz pistacjowe i czekoladowe desery. „Client friendly” obsługa. Polecamy.

Niepozornie i smacznie – „Sale, Amore e Vento”

Salinę stawiamy na drugim miejscu wśród liparyjskich miasteczek, zaraz po Lipari.

Kotwicowisko przy Spiaggia di Pollara
Jedno z ładniejszych miejsc „na dziko”. Choć dzicy to bywają tu ludzie przy „dropaniu” swoich kotwic gdzie popadnie lub ciepnie. Dość duże kotwicowisko z ciemnym, połyskującym piaskiem na dnie. Na brzegu zakratowane lub „zadrzwione”, obmurowane jamy, gdzie przechowywane są łodzie rybackie lub „szpeje” od tych łodzi. Niektóre z tych „komórek” to mają jeszcze swój (ostry) slip. Całość robi wrażenie jakiegoś „pueblo” pierwszych osadników. Można tu również dojechać z lądu. Dłuższe, zygzakowane schody doprowadzą zwiedzających do samego morza, gdzie tu i ówdzie, w cieniu murków i zabudowań, można spocząć z widokiem na zatokę. Okalają ją wysokie, jaśniejsze skały (gotowe do projekcji filmów na nich – pomysł na jachtowe kino?), a na jej środku Terra Sarda pozostawiła jeszcze niewielką „isolkę” – Scoglio Faraglione.

Spiaggia di Pollara z wody

Spiaggia di Pollara ze Spiaggia

Pionowe impresje

4. WYSPA PANAREA
Kotwicowisko przy Isola di Lisca Bianca

Całkiem sympatyczne i popularne kotwicowisko, choć różnie tu jest z trzymaniem kotwicy. Szczególnie liczne tu „drobnoustroje” niespecjalnie się o to troszczą. Polecam, w porze dziennej. Można fajnie „posnurklować” w poszukiwaniu skarbów, zaliczyć wpław niby plażę i kurs na Panarea.

Popołudniowy chill’out

 

Panarea
W górę i w dół portu obszar obstawiony komercyjnymi, licznymi bojami za 120 EUR. W cenie również wożą do późna w nocy większymi „dingaczami” do pomostu, jak w linku powyżej. Można też stawać na kotwicy dalej od brzegu na wysokości boi, lub poniżej boi, dalej na południe od głównego pomostu. Dużo tu miejsca do zacięcia kotwicy (jakby większość o to nie dba) na głębokości około 10m. Od rana wzmożony ruch statków i stateczków, śpieszących w górę i w dół, może nieco irytować hałasem i falą, jaką wytwarzają i do okien zaglądają.

„Bojowisko”/kotwicowisko przy Panarea

Dingy można jakoś wcisnąć przy głównym, wyższym betonowym pomoście (schodki tu i ówdzie), ale jest to jednak i karkołomne, i przy zafalowaniu niebezpieczne dla samego dinghy. Stąd bezpieczniej będzie skorzystać jednak z „transfer included”, o ile zacumowaliście na komercyjnej boi. Uwaga – nie przepływać na skróty pod długimi, rufowymi cumami stającego tu statku (o ile będzie stał) z kotwicą rzuconą z dziobu. Miasto Panarea stroi się na jakby ekskluzywne swoimi butikami. W sumie to jednak niewielka mieścina. Aż strach pomyśleć o zimowej, nieturystycznej nudzie tutaj.

Nocne „stroszenie piórek”

5. WYSPA STROMBOLI
Marina del Gabbiano (Casa Lena, Punta Lena)

VHF 9
+39 377 389 9607

Na brzeg można wyjść przy częściowo pływającym, rozbujanym pomoście. Nie można jenak przycumować do niego dinghy. Jeżeli jednak te miałoby zostać z tobą przy brzegu, to trzeba je w całości wytargać na ten brzeg i wielu tak robi. Inni korzystają z „price included” podwózki do pomostu (podobnie jak przy Panarea). W tym celu wołamy na 9 VHF.  Samo miasteczko bardzo skromne, jakby uśpione pod pyłem wulkanicznym i czekające na nieuniknione. Nie spodziewajcie się tu szaleństw knajpianych, choć jedną – Da Giovanni przetestowaliśmy na wynos. I nie było źle.

Stromboli – przybywamy

Na „mooringowisku”

Droga „na miasto”

Przy „dinghy ponton”

W nocy 7-8.07.2024 wulkan Stromboli miał swój „Red alert”. O godzinie 20:30 zostawiliśmy więc nasze dinghy ze światłem na naszym mooringu i udaliśmy się na północną stronę wyspy, aby z podziwem dla sił natury, obserwować jak odbijająca się od chmur popiołu lawa, płynie coraz to nowymi strumieniami do morza. Mooringowi przekazali, aby zgodnie z zarządzeniem, trzymać się od brzegu minimum 2 Mm. Nie zdziwiło mnie zatem wielce, jak w trakcie „spektaklu” dokładnie 2Mm od „sceny”, minąłem dwie, nieruchome, dorodne „Guardia Costriera” z uruchomionymi silnikami, gotowymi do startu. Rozemocjonowani, wróciliśmy na „mooringowisko” o godzinie 22:00. Podczas ponownego cumowania do oczu wpadało mi coś drażniącego, a w nocy czerwona łuna była widoczna również i stąd. W tym samym tygodniu czarterowym Stromboli „strombął chmurzyście” na kilka swoich wysokości. Niestety wtedy akurat nie obserwowaliśmy go.

Od SE uśpiona nuda, a od N gore

Akurat powiało w nocy od strony Stromboli, co niestety zaskutkowało pokryciem naszego pokładu „szarym, wirującym pyłem”. Nazajutrz rano, niektóre z naszych „gardziołek” były jakoś podrażnione, co zrzuciliśmy na tutejsze ostre, wulkaniczne powietrze. Od rana „Red alert” czerwieniał bardziej, bo coraz więcej „Costa Guardia” kręciło się po okolicy pomiędzy jachtami na mooringach.

Przez cały okres naszego postoju przy Stromboli, płynął tu zmienny co do kierunku prąd morski, ustawiający jachty wbrew logice kierunku słabego wiatru.

Mimo wszelkiego uroku Terra Stromboli, to jednak cena mooringu 140 EUR za noc, to lekko przegrzana była.

Bliżej to Guardia już nie pozwoliła

Pro-Skippers Group Sp. z o.o.

ul. Płochocińska 140 A
03-044 Warszawa

+48 22 243 09 00
info@pro-skippers.com

www.pro-skippers.com