Kiedy etap chorwackich wakacji pod żaglami macie już opanowany, to przed pierwszym spotkaniem z  żeglarską Grecją warto uświadomić sobie kilka podstawowych „zwyczajów greckich”, aby na miejscu zamiast doznać rozczarowania, spędzić raczej udane wakacje, a może nawet zakochać się w greckim „siga siga”. Aby jak najbardziej obrazowo temat naświetlić, będę czynić tu porównania do znanej większości polskiej turystycznej braci żeglarskiej Chorwacji.

Dla ułatwienia planowana greckich rejsów, polecam również przejrzeć moją mapkę>>

Jachty czarterowe w Grecji
Wprawdzie sytuacja z roku na rok poprawia się, flota czarterowa młodnienie i nowocześnieje, ale wciąż generalnie (poza kilkoma wyjątkami) stan techniczny jachtów w Grecji jest niestety gorszy niż w Chorwacji. I nie ma na to wpływu bardziej wymagający i słabiej oznakowany akwen, ale myślę, że to „siga siga” właśnie.

Wielu z żeglarzy się już na to nacięło, nadmiernie wierząc „na słowo” w gotowość jachtu do żeglugi. Podobnie niezadowalająco jest ze zdalnym „support’em” technicznym. Grecja to nie zwarta wyspowo Chorwacja, gdzie zaraz armator wyśle większym dinghy swoją ekipę techniczną (a miałem takie przypadki). Serwisowe zdalne „ASO”, to również raczej przypadek. Nawet wsparcie telefoniczne „nie pokrzepia”.  W wielu sytuacjach raczej licz na siebie. Wniosek, jeżeli nadal chcesz na żagle do Grecji, opieraj się na zaufanych armatorach, bierz w czarter nowsze sztuki, nie przechodź „check-in na słowo”.

Cóż, greccy armatorzy mogą się jeszcze wiele nauczyć od swoich chorwackich odpowiedników. Nawet ten sam „brand” w Grecji, nie dorównuje w jakości obsługi i stanowi technicznemu jachtów temu samemu „brand’owi” w Chorwacji. Bo wiele zależy od ludzi na miejscu, którzy nie nadążają nad nieco lepszą obsługą sprzedażową. Co by nie mówić, żeglarsko-turystyczna Chorwacja pod wieloma względami jest punktem odniesienia dla wielu innych akwenów.


Zamiast marin porty

Przyzwyczajeni do chorwackich „marinowych wypasów”, w Grecji możemy doznać „szoczku” (choć soczki również „dosztępne”). Poza naprawdę nielicznymi czarterowymi marinami jak np. Olympic Marine>> przy Lavrion czy Flisvos Marina w Atenach>> (no przecież nie najpopularniejsze tu Alimos-Kalamaki), nie spodziewajcie się tu typowych, strzeżonych marin dla jachtów turystycznych. W zamian za to, możecie skorzystać z klimatycznych (nie dla wszystkich) portów miejskich, z wydzieloną keją dla gości – zwykle betonową. Czasami uda się skorzystać z miejsca dla rybaka (lub jego córki😊), co również ma swój urok.


No właśnie, ten urok niewymuskanych, „kocich” greckich portów, ich bliskość życia mieszkańców, należy docenić i przedłożyć nad chorwackie zaplecze sanitarne, „uczesane” trawniki, marinowe knajpeczki, kafejki a i baseny również. Portowa toaleta w Grecji to rzadkość (o czystości nawet nie piszę), a o prysznicu to możecie zapomnieć. Cywilizowana dostępność wody i prądu poprawia się z roku na rok. Pojawiają się bowiem dedykowane dystrybutory na przedpłaconą kartę elektroniczną jak np. w Methana, Poros, Milos (czasami czeka tam na Was opłacona woda poprzednika), choć nadal oferowana moc prądu nie wystarcza w wielu przypadkach na podłączenie nawet częściowej klimatyzacji. No, ale klimatyzacja to nie standard jachtowy jeszcze w najpopularniejszym segmencie, a poza tym, to za tą klimatyzacją często podąża generator. Generujcie więc, o ile Wasi sąsiedzi nie mają nic naprzeciwko temu. Tam , gdzie nie ma jeszcze sieci pre-paidowych dystrybutorów (np. w Hydrze), to musisz poczekać na swoją kolej podłączenia do jedynego kranu z wodą przy Twojej kei. „Siga siga”. Nie lubisz być zależy od wody, choć tej mimo wszystko nie brakuje po portach? Rozważ odsalarkę na jachcie.

W greckim porcie żaden marinero na Ciebie nie czeka, nie gwiżdże, nie instruuje, nie popędza, nie ocenia. Spodziewaj się raczej pomocy od innych żeglarzy (a tych nie czarterowych czyt. mniej weekendowych, jest tu procentowo więcej niż w Chorwacji), niż od obsługi portu. Ta czasami przyjdzie, albo nie przyjdzie. Bywa i tak, że rano szukasz komu masz zapłacić te kilka EUR.


Wychodzisz z jachtu i już jesteś w centrum lokalnego życia – jeszcze przy porcie rybackim lub już przy głównej ulicy/deptaku. Spójrz na to pozytywnym okiem, szczególnie, gdy uświadomisz sobie, że od wielu lat za sam dobowy postój nawet i katamaranem nie zapłacisz więcej niż 10-15 EUR, a z wygodami typu prąd i woda (ostatnio już osobno płatne) najczęściej zamkniesz się w 15-20 EUR za dobę. I nie pomyliłem się tu o jedno zero za mało. Podobnie w restauracjach. Tu w porównaniu do chorwackich konob, możesz się już najeść szerokim wyborem przystawek, ew. czegoś małego z dania głównego i już za 20 EUR będziesz bardzo bardzo zadowolony. A za takie pieniądze w turystycznej knajpie w Chorwacji zamów sobie pizzę z piwem.

Cóż, jak masz większe wymagania sanitarne, to czarteruj zacniejszy jacht i może dasz radę bez złudnie oczekiwanych toalet i pryszniców na brzegu.


A coś więcej niż porty ?
Nie spodziewaj się ani płatnych boi cumowniczych, ani „bezpłatnych” pomostów przy restauracjach. Jeżeli brakuje miejsca w portach, a z roku na rok jest to coraz częstsze zjawisko w szczycie sezonu (ten trwa obecnie do początków października), to przy rosnącej liczbie jachtów i stałej liczbie gościnnych miejsc cumowniczych, zapełniają się również kotwicowiska przy tych portach. W Grecji uświadczysz więcej kotwicowisk, nawet w tak nieoczywistych miejscach, jak przed wejściami do portów, niż w Chorwacji. I to wszystko bez dodatkowych opłat. Nawet parków narodowych nie ma, gdzie wymaga się od Ciebie opłaty za wstęp. Luz blues i siga siga.
Jeżeli już mówimy o parkach, to przyroda jest generalnie bardziej surowa, jest mniej zielono, bo i opadów deszczu w lato jest tu jak na lekarstwo. Najbardziej wysuszone będą Cyklady, a im bardziej na północ, tym bardziej zielono. Tu wciąż jest wiele dzikich plaż i „niezabojkowanych” zatoczek jak w Chorwacji.


A jakieś fajne sklepy, dobre knajpy „na poziomie” ?

Grecja to nie akwen na zaliczanie kolejnych gwiazdek Michelin oraz kupowanie markowych ciuchów w zasięgu Waszego jachtowego postoju. Jeżeli więc już zasmakowałeś w kuchni francuskiej w Bonifcio z przyjemnością „$pędziłeś” co nieco w markowym Porto Cervo, odpowiadało Ci towarzystwo z Amalfi i Capri, to wróć tam właśnie.

W Grecji jest prościej, bez nadęcia, nawet mniej tu naganiaczy do turystycznych restauracji niż w Chorwacji. Wielu gości docenia tę prostotę i szuka takich miejsc, gdzie jadają zwyczajni „lokalesi”. Restauracyjne jedzenie jest tańsze i bardziej urozmaicone niż w Chorwacji. Bardziej mi smakuje, choć nie jestem odpowiednią osoba do polecania restauracji, bo mi wszystko i wszędzie smakuje.

Pamiątki? Tak oczywiście. Nawet zdarzają się coraz bardziej artystyczne, mniej tandetne i oklepane niż magnesy na lodówkę.


„Manewr grecki”
Aż tak wielki to manewr nie jest, ale obrósł już piórka. W skrócie chodzi o to, że w portach greckich zamiast mooringów, Y-bomów, boi cumowniczych, podchodząc klasycznie rufą do kei macie do dyspozycji… jedynie własną kotwicę.

Standardem jest więc jej rzucanie zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz portu. Któż z nas żeglarzy nie słyszał o rzucaniu kotwic w miejscowości Hydra na wyspie Hydra.

 

Nie bez przyczyny zatem, długości łańcuchów kotwicznych w Grecji osiągają na jachtach czarterowych około 80m, podczas gdy na tych chorwackich standardem jest 50-60m. Podobnie rzecz się ma z wielkością i ciężarem kotwic. Z drugiej jednak strony, widziałem więcej wyrwanych wind kotwicznych w Grecji niż w Chorwacji. Liche te podstawy i mocowania greckich wind, ale i warunki do ich szarpania „sprzyjają”. Stąd w Grecji na kotwicowisku chętniej założysz na łańcuch kotwiczny, zmniejszające jego napięcie na windzie kotwicznej, gumy lub liny mocowane drugim końcem na knagach dziobowych.

Brak piątkowych kolejek do stacji paliw
Ale jak to? Powód jest prosty. W Grecji nie ma stacji paliw dla wodniaków. W piątkowe wieczory, cysterny z paliwem wjeżdżają na czarterowe, betonowe keje i długimi gumowym wężami leją paliwo do każdego jachtu. A tankowanie to zamawiane jest przez armatorów, tak więc Ty jako klient nie martwisz się już o to. Proste i wygodne rozwiązanie, warte przeniesienia do Chorwackich marin, aczkolwiek nieco droższe i jednak poddające w wątpliwość uczciwość liczników na greckich cysternach. Niejeden już dowiedział się przy tej okazji, że ma pojemniejszy bak paliwa, niż wskazuje na to specyfikacja jego jachtu.


Manewrowo niewymagająca, ale potrafi dmuchnąć
Te porty greckie to nie są skomplikowane, stąd manewrówka na silniku nie jest wymagająca, a „manewr grecki” nie taki straszny przecie. Na dobrą sprawę, przy odpowiednich warunkach pogodowych, cały pobyt czarterowy możesz opędzić na kotwicy, zmieniając „spoty” oczywiście. „Jeśliś nie tak dobrym żeglarzem”, to jednak nie idź w meltemi na Cyklady. Szkoda urlopu i… zjedzonych smakowitości czyli „greckiej sałatki” szkoda.


Kończąc już…

Grecja, Grecy, kultura starożytna, której nie brakuje tu na trasie Waszych wakacyjnych rejsów, potrafi zauroczyć na zawsze.

No, ale jak popłyniesz z prądem „siga-siga”, odpuścisz, zwolnisz, to może stwierdzisz i Ty, że
„Grecję można pokochać,
Grecję można polubić”

Pro-Skippers Group Sp. z o.o.

ul. Płochocińska 140 A
03-044 Warszawa

+48 22 243 09 00
info@pro-skippers.com

www.pro-skippers.com